Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II K 914/17 - zarządzenie, uzasadnienie Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z 2019-07-09

Sygn. akt II K 914/17

UZASADNIENIE

J. W. i Ł. S. zostali oskarżeni o to, że w dniu 18 września 2016 r. w W. przy ul. (...) działając wspólnie i w porozumieniu ze sobą, ale również z innymi nie ustalonym mężczyzną dokonali uszkodzenia karoserii samochodu marki T. (...) o nr rej. (...), rok produkcji 2015, czym spowodowali straty w kwocie 20.435,84 zł na szkodę (...) Sp. z o.o., tj. o popełnienie czynu z art. 288 § 1 kk.

Na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 18 września 2016 r. J. W., prowadząc działalność jako taksówkarz, poruszał się swoim samochodem R. (...) o nr rej. (...). Gdy dojechał do skrzyżowania ulic (...) z (...) w W., zatrzymał się na czerwonym świetle. Oczekiwał na możliwości skrętu w prawo. W pewnym momencie przed maskę jego pojazdu wjechał samochód marki T. (...) o nr rej. (...), którym jak się okazało kierował P. B., uniemożliwiając temu pierwszemu wykonanie manewru skrętu w prawo. Gdy samochody ruszyły, obydwaj kierowcy kontynuowali jazdę, przy czym kierowca T. tak prowadził pojazd, aby uniemożliwić jego wyprzedzenie przez J. W.. Kiedy obydwaj dojechali do skrzyżowania ulic (...) i Al. (...) zapaliło się czerwone światło. Wówczas J. W. wysiadł ze swojego samochodu i podszedł do kierowcy T.. Ten zaatakował go gazem, w związku z czym wrócił on do swojego samochodu i powrócił do kierowcy T., aby w rewanżu również zaatakować go gazem. Ten jednakże zdążył już zamknąć okno, więc J. W. popryskał gazem przednią szybę. Kierowca T.P. B., chcąc odjechać z tego miejsca próbował najechać na J. W., w wyniku czego ten wpadł na znajdującą się obok barierkę i oparł się o maskę T.. Po tej sytuacji J. W. uciekł do swojego samochodu, natomiast P. B. wybiegł z auta, kierując się w stronę J. W.. Kiedy dobiegł do auta J. W., kopnął w nadkole po stronie pasażera i w prawe lusterko. J. W. ominął wówczas P. B. i ruszył samochodem w kierunku Ś., przejeżdżając na czerwonym świetle. Za nim zaczął podążać P. B.. W czasie jazdy P. B. skontaktował się telefonicznie ze swoim kolegą – A. G., który również jest taksówkarzem. J. W. najpierw skierował się w stronę Placu (...), gdzie w pobliżu klubu (...) znajduje się postój taksówek z jego korporacji, ale widząc, że nikogo tam nie ma, postanowił jechać w kierunku ulicy (...), gdzie znajduje się klub (...). Cały czas jechał za nim P. B.. Gdy obydwaj dojechali na ulicę (...), P. B. zatrzymał swój samochód na środkowym pasie trzypasmowej jezdni, wymijając samochód J. W.. Na miejscu znajdował się też A. G., z którym przez otwarte okno P. B. porozumiał się. Wtedy J. W. wysiadł ze swojego auta i zawołał do znajdujących się tam osób, że potrzebuje pomocy, bo jest atakowany. J. W. stanął przed maską samochodu P. B. na wysokości prawego narożnika. Po chwili do auta zbliżył się nie ustalony mężczyzna, który na wysokości prawych drzwi pasażera nachylił się. Do samochodu zaczął podchodzić kolejny mężczyzna. Bezpośrednio przed autem P. B. nie znajdował się żaden pojazd, pas ruchu do jazdy na wprost był wolny. W tym samym momencie A. G. podjechał swoim autem i stanął za samochodem P. B., który na chwilę otworzył drzwi i wychylił się. A. G. zawołał kilkakrotnie „zostawcie go”. Po chwili P. B. zamknął drzwi i skręcając w prawo kierownicą próbował najechać na stojącego z prawej strony maski J. W.. Ten odskoczył, po czym stojący za autem mężczyźni doskoczyli do tyłu auta, kopiąc w bagażnik i tylny słupek. Wówczas P. B. cofnął samochodem w kierunku osób będących za autem. Ł. S., będąc wśród tych osób, odepchnął się od cofającego pojazdu. Przy wykonywaniu tego manewru P. B. uderzył w prawy bok pojazdu A. G. i otarł się też o stojący w tym miejscu pojazd należący do J. O.. Doszło również do potrącenia A. G., który przebieg tego zdarzenia nagrywał telefonem. Następnie P. B. wjechał na prawe pobocze, przejechał przez znajdujący się tam pas zieleni i chodnik, po czym zawrócił samochodem, przejechał nim przez znajdujące się tam zieleń, zjechał z krawężnika i jadąc „pod prąd” zaczął podążać - za również odjeżdżającym z tego miejsca - J. W., który kierował się w stronę Mostu (...). Obydwaj jechali wówczas z prędkością ok. 140 km/h. Przed wjazdem na most tzw. „ślimakiem” P. B. dogonił J. W., wyprzedził go, po czym zahamował powodując, że ten przodem swojego samochodu wjechał w jego tył. Następnie wycofał swój pojazd i wjechał na tzw. ślimak. P. B. w dalszym ciągu gonił J. W., kiedy w pewnym momencie J. W. zajechał mu drogę, P. B. chcąc uniknąć zderzenia odbił kierownicą w lewo, uderzając w barierkę energochłonną. Z chwilą gdy J. W. zjechał na W. M. jadąc pod prąd P. B. zaniechał dalszego pościgu.

Koszt naprawy wszystkich uszkodzeń w samochodzie T. (...) oszacowany został na kwotę 20.435,84 zł.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o wyjaśnienia J. W. (k. 90, k. 237-240) i częściowo Ł. S. (k. 240-242), na podstawie częściowo zeznań P. B. (k. 264-267, 312-314, 336-338, k. 54v akt 2 Ds. (...).2016), częściowo zeznań A. G. (k. 34v-35, 242-245, 258-263) oraz na podstawie zeznań J. O. (k. 67, 339-340), R. N. (k. 100v, 315-317), opinii z zakresu badań zapisów wizulanych (k. 382-396), zapisu wideo (k.19, 45, 271), kalkulację naprawy (k. 20-28), wydruków zdjęć (k. 42-44).

J. W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, od czego zaczęła się konfliktowa sytuacja z udziałem P. B.. Wskazał, iż do pierwszej scysji pomiędzy nimi doszło na skrzyżowaniu ulic (...), gdzie jako pierwszy został zaatakowany gazem, gdy podszedł do samochodu P. B., gdy ten zajechał mu drogę. Po chwili również on wyciągnął ze swojego samochodu gaz i spryskał nim szybę w pojeździe P. B.. J. W. opisał też dalszą część zdarzenia, relacjonując, w jaki sposób dojechali oni do ulicy (...), jak następnie przebiegało to zdarzenie w tym miejscu i jak dalej wyglądało ich przemieszczanie się ulicami. Zaprzeczył, aby znał wcześniej Ł. S.. ( vide k. 90, k. 237-240)

Ł. S. również nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że był na miejscu zdarzenia, tj. na ulicy (...), usłyszał jak podjechały ostro dwa hamujące samochody. Z jednego z nich wysiadł kierowca i zaczął wołać pomocy. Odruchowo więc ruszył w jego stronę, co podyktowane było ciekawością. Gdy zbliżał się do T. (...) zauważył, że jej kierowca próbuje najechać na stojącego mężczyznę. Gdy ruszył w ich kierunku zobaczył zapalane wsteczne światła i nagle cofający się samochód. Samochód ten najechał na niego, wskutek czego odepchnął się od niego i uskoczył na bok. ( vide k. 240-242)

Sąd zważył, co następuje:

Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, mimo że jest obszerny i zawiera częściowo zarejestrowany kamerą wideo fragment przebiegu tego zdarzenia, nie daje podstaw do przypisania oskarżonym sprawstwa zarzucanego im czynu, mającego polegać na zniszczeniu pojazdu T. (...) wspólnie i w porozumieniu . Zdaniem Sądu, wszelkie dalsze rozważania rozpocząć należy od wyraźne negatywnej oceny zachowania obydwu kierujących, tak J. W. jak i P. B.. Takie zachowanie na drodze, nieustępliwość, agresja, naruszanie podstawowych przepisów bezpieczeństwa na drodze, brak poszanowania dla tych przepisów zasługują na kategorycznie krytyczną ocenę i dezaprobatę. Mimo tej jednoznacznie negatywnej oceny nie można zdaniem Sądu uznać, aby tylko skutkiem działania czy to J. W. czy też Ł. S., a tym bardziej skutkiem ich porozumienia w tym względzie, doszło do zniszczenia pojazdu, którym poruszał się inkryminowanego dnia P. B..

Na podstawie zebranych w sprawie dowodów przebieg inkryminowanego zdarzenia można podzielić na trzy fazy, pierwszą, która rozegrała się począwszy od scysji na skrzyżowaniu ulic (...), a która kończyła się z chwilą dojechania przez J. W. i P. B. do ulicy (...), druga - rozgrywająca się właśnie na ulicy (...), gdzie do zdarzenia tego włączył się m.in. Ł. S. i gdzie obecni byli także A. G., częściowo rejestrując je kamerą w aucie i telefonem, oraz postronne osoby, w tym R. N., oczekujący na klienta inny taksówkarz – J. O., i wreszcie trzecia faza, która rozgrywała się już poza zasięgiem kamer, w okolicach dojazdu do Mostu (...). Zarówno w pierwszej jak i w trzeciej fazie tego zdarzenia, to P. B. był osobą goniącą J. W., w każdej z nich był też stroną atakującą.

Wyjaśnienia J. W. (k. 90, 237-240), te złożone na etapie postępowania przygotowawczego, jak i w toku rozprawy, są spójne. Oskarżony nie umniejszał swojej roli w żadnej fazie tego zdarzenia, wskazywał, jakich zachowań dopuścił się względem P. B., przedstawił przebieg tej sytuacji rzeczowo, mimo znacznej jej dynamiki. Jego wyjaśnienia znalazły też odzwierciedlenie w materiale wideo, który dostarczony został przez świadka A. G.. Na materiale tym widać niezbicie, iż to P. B. wykonuje manewr samochodem w taki sposób, aby najechać na stojącego przed jego maską J. W.. Nagranie to również dobitnie pokazuje, że manewr ten, którego żaden z mężczyzn nie mógł się spodziewać, spowodował, że dwóch nie ustalonych mężczyzn z chwilą, gdy skierował on auto na stojącego przed nim J. W., wykonało wyskok i kopnęło w tył samochodu T.. Z uwagi na krótki czas tego zajścia, jego dynamikę, nie można zdaniem Sądu mówić o jakimkolwiek porozumieniu pomiędzy J. W. a mężczyznami znajdującymi się z tyłu auta. W ocenie Sądu, ich reakcja była całkowicie spontaniczna. W ocenie Sądu, przeczy też jakiemukolwiek porozumieniu co do tego, że dokonają oni wspólnie uszkodzenia tego pojazdu, zachowaniem jednego z mężczyzn, który najpierw spokojnie podchodził do drzwi przednich pasażera, nachylił się, chcąc najwyraźniej porozumieć się z siedzącym za kierownicą P. B.. Z zachowania tego mężczyzny nie można odczytywać, aby jego celem było w tym momencie atakowanie pojazdu P. B. i niszczenie jego. W ocenie Sądu, ten materiał wideo nie daje też podstaw do uznania, że w wyniku tego kopnięcia przez znajdujących się z tyłu mężczyzn doszło do uszkodzenia szyby. Jeden z nich kopnął bowiem nie wyżej niż krawędź bagażnika, drugi zaś wprawdzie kopnął na wysokości tylnej szyby, niemniej podgląd tego materiału klatka po klatce pozwala stwierdzić, że jego noga uderzyła w lewy tylny słupek. Ponadto w szybie tej w dalszym ciągu odbijało się światło, co w przypadku gdyby szyba na skutek tego kopnięcia uległa zniszczeniu, nie byłoby możliwe. Co więcej na kolejnych sekundach nagrania nie widać na powierzchni jezdni żadnych odłamków szkła. Oczywiście szyba ta mogła ulec wepchnięciu do wnętrza pojazdu, niemniej nie nastąpiło to w wyniku tego kopnięcia, które zostało zarejestrowane na kamerze A. G.. Istotne w zakresie uszkodzeń, które powstały z tyłu jest też to, że po kopnięciu w tył pojazdu przez dwóch nie ustalonych mężczyzn, P. B. cofnął tym pojazdem w kierunku tych mężczyzn. Wówczas o jego tył uderzył też Ł. S., jak sam wyjaśnił, czyniąc to w reakcji na zbliżający się gwałtownie pojazd. Przy tym manewrze P. B. wjechał też w bok pojazdu A. G. oraz otarł się o inny pojazd, nie czyniąc w nim większych uszkodzeń. Dla oceny stopnia uszkodzeń pojazdu, jaki mógł powstać do tego momentu, istotne jest prześledzenie, w jakim stanie pojazd ten znajdował się przejeżdżając w poprzek jezdni, po przejechaniu przez pas zieleni i zjechaniu z krawężnika. Na zarejestrowanym nagraniu widać, iż – wbrew twierdzeniom P. B. (k. 2) – lusterko po stronie kierowcy nie było oberwane. Jakość nagrania nie pozwala też stwierdzić, czy była już na nim rysa, którą miał rzekomo wykonać ostrym narzędziem J. W. w pierwszej fazie tego zdarzenia. Jednakże przejazd przez pas zieleni, gdzie znajdują się krzewy i drzewa, mógł spowodować podobne zarysowania. Wiarygodność P. B. co do spowodowania takiego zarysowania w pierwszej fazie zdarzenia są równie wiarygodne jak jego twierdzenia co do rzekomego oberwania w tym czasie lusterka. Spowodowania takiego uszkodzenia na tym etapie nie potwierdza ani nagranie wideo, ani też depozycje samego P. B., który w odniesieniu do tej okoliczności nie był tak kategoryczny składając zeznania w innym równolegle toczącym się wówczas postępowaniu, gdzie zeznał, że „ nie pamięta, jak dokładnie było z tym lusterkiem” (k. 54v akt (...))

W sprawie tej istotne jest też to, do jakich uszkodzeń mogło dojść w trzeciej fazie tego zdarzenia, zważywszy na to, co twierdził P. B. (k. 265), że czuł się bezpieczny z tej racji, że samochód był ubezpieczony. Sposób jazdy, po krawężnikach, przez pas zieleni, a następnie sytuacja, w której J. W. po zahamowaniu wjechał w tył pojazdu P. B. i kiedy ten próbując uniknąć zderzenia wjechał lewym bokiem w barierkę energochłonną, również spowodował wystąpienie uszkodzeń w pojeździe T. (...). W tej fazie zdarzenia, do której P. B. nie miał powodów, aby się włączyć, gdzie swoim sposobem jazdy godził się na to, że samochód ten ulegnie uszkodzeniu, doszło zdaniem do najpoważniejszych zniszczeń. Do ich powstania przyczynił się jednak sam P. B.. Ta jego chęć odwetu i nieustępliwość spowodowała, że rozmiar tych uszkodzeń był taki, jak ostatecznie stwierdzono w dokumentacji fotograficznej (k. 14).

W ocenie Sądu wiarygodne są też wyjaśnienia Ł. S. złożone na etapie postępowania sądowego (k. 240-242). Oskarżony opisał, na czym polegał jego udział w tym zajściu, wyjaśnił też zdaniem Sądu przekonywującą, dlaczego wcześniej złożył w tej sprawie odmienne depozycje. Odnosząc się w pierwszej kolejności do roli, jaką w tym zdarzeniu odegrał, wskazać należy, iż jest ona wiarygodna w świetle przedstawionego przez A. G. nagrania z rejestratora. Oskarżony wskazał bowiem, iż odruchowo odepchnął się od auta, widząc, że gwałtownie ono cofa (k. 240). To, że do takiego manewru doszło ze strony P. B., wynika nie tylko z nagrania, ale także zeznaje o nim A. G. (k. 240).

Ł. S., odnosząc się do swoich wyjaśnień z etapu postępowania przygotowawczego, argumentował, że chciał się odciąć od tej sytuacji, wiedząc, że miał wcześniej „problemy z prawem”, stąd przedstawił wersję z obecnością konkubiny. Przyznał też, że wciągając w to konkubinę popełnił błąd. Zdaniem Sądu, o tym, że wersja przedstawiona na rozprawie jest tą wiarygodną, świadczy to, iż żaden ze świadków nie wskazywał na obecność jakiejkolwiek kobiety w miejscu zdarzenia. Także na nagraniu nie widać żadnej kobiety, ani też nie słychać kobiecego głosu. Reakcja zaś Ł. S. na widok zbliżającego się gwałtownie pojazdu i odepchnięcie się od niego, jest zachowaniem jak najbardziej prawdopodobnym, nie kłócącym się z logiką i doświadczeniem życiowym. Podobnie również chęć jak najszybszego oddalenia się z tego miejsca wobec gwałtowność jego przebiegu, faktu potrącenia A. G. przez odjeżdżającego P. B., uszkodzenie pojazdu innego postronnego kierowcy, wywołać mogła u Ł. S. obawę jego wplątania w tę sytuację znacznie głębiej, aniżeli wynikałoby to z jego rzeczywistego udziału.

Odnosząc się zaś do zeznań świadków przesłuchanych w tej sprawie, zdaniem Sądu, depozycje A. G. jedynie w części zasługiwać mogą na wiarę. W pierwszej kolejności należy podkreślić, iż jest on osobą bliską dla P. B., emocjonalnie bardzo z nim związaną i zaangażowaną w tę sprawę, co możliwe było do zaobserwowania w czasie składania przez niego zeznań na rozprawie. Sposób relacjonowania przebiegu tego zdarzenia wyraźnie podyktowany był chęcią przedstawienia P. B. wyłącznie jako ofiary oskarżonych i innych nie ustalonych mężczyzn. Świadek pomijał w swoich zeznaniach te okoliczności, które wprost wskazywały na aktywny udział w tym zajściu P. B., na przejawy jego agresji, tłumaczenia jego zachowań. Przykładem tego jest usprawiedliwianie wykonania manewru skrętu samochodem wprost na J. W., tym, że „coś przed nim jeszcze stało” (k. 243), co miałoby ewentualnie wskazywać na potrzebę wyminięcia przeszkody, aczkolwiek - jak widać na nagraniu - pas jezdni przed nim był całkowicie wolny i mógł odjechać z tego miejsca, nie najeżdżając na oskarżonego. Tym bardziej nie było konieczne wykonanie żadnego manewru cofania. To zaś, że taki manewr wykonał, wynikało wyłącznie z chęci odwetu. Natomiast A. G. tłumaczył wykonanie „manewru do przodu i do tyłu” tym, że P. B. chciał stamtąd odjechać (k. 260).

Po wtóre, świadek A. G., opisując zdarzenia, których był bezpośrednim obserwatorem, nie tylko wskazuje na okoliczności, które nie miały miejsca, ale też przerysowuje te opisy. Przykładowo mówi o szarpaniu za klamki przez mężczyzn, którzy dobiec mieli do auta P. B., a jak widać na nagraniu, tylko jeden z mężczyzn zbliżył się do przednich drzwi pasażera i nachylił się do okna. Wbrew twierdzeniom świadka nie widać na nagraniu, również po korekcie jakości zapisu, aby po kopnięciu nogą szyba się stłukła (k. 240). O tendencji do przesadnych opisów i koloryzowania przebiegu zdarzenia świadczą takie depozycje A. G., kiedy twierdził, że mężczyźni dobiegli do auta i „chwila moment i to auto było zdewastowane” (k. 240), „oskarżeni dokonali ogromnych zniszczeń, to była masakra” (k. 241)

Po trzecie wreszcie, świadek A. G. wyraźnie dążył do przypisania sprawstwa oskarżonym, podkreślając swoją pewność co do ich udziału i roli w tym zdarzeniu (k. 243-244), jednocześnie przyznając, że był na tyle zdenerwowany, że w zgłoszeniu powiedział, że „próbują przejechać kolegę, chociaż mógł mówić o sobie” i że „mógł powiedzieć coś głupiego”, że „był w takim szoku, że głupoty mówił, nawet to, co nie miało miejsca” (k. 258). A. G., mimo że zdarzenie to obserwował na wprost, nie miał możliwości przyjrzenia się osobom, które z tyłu zbliżyły się do T. i kopnęły w bagażnik. Osoby te były bowiem do niego odwrócone tyłem, miały założone na głowie kaptury, a kiedy podchodziły do auta P. B. minęły A. G. z boku, co również nie dawało mu możliwości dobrej obserwacji. Dodatkowo nakłada się na to zdenerwowanie świadka, który całą tą sytuacją był bardzo przejęty i - jak zresztą sam przyznał - mógł podawać także te okoliczności, które nie miały miejsca.

A. G. indagowany co do momentu, w którym miało dojść do zniszczenia pojazdu P. B., wskazywał na czas, który uwidoczniony został na zapisie, podając, że wówczas doszło do wybicia szyby, natomiast w dalszej części swoich zeznań, twierdził, że do tego okopywania doszło, kiedy na nagraniu nie widać już samochodu kolegi. To wówczas w tym okopywaniu miał też brać udział J. W., który wedle twierdzeń A. G. biegał, niszczył samochód, „kopiąc rękami i nogami” w bok czy w maskę (k. 261)

Inną jednak wersję tego zdarzenia przedstawił A. G. w postępowaniu przygotowawczym (k. 34v-35), gdzie podał, że do samochodu P. G. oprócz kierowcy R. (...) przybiegło dwóch lub trzech mężczyzn, wszyscy szarpali za klamki samochodu w celu otworzenia drzwi, że kolejny mężczyzna, otyły, wysiadł z samochodu z korporacji (...) o nr rej. (...), że P. nie mógł odjechać i po tym jak A. G. podjechał do nich i zawołał, aby zostawili P. B., mężczyźni ci – wszyscy we czterech zaczęli kopać, uderzać rękami w karoserię dookoła auta. W trakcie kopania, jak zeznał A. G., P. miał spanikować i chciał odjechać wykonując manewr do tyłu, a następnie do przodu. Z tych relacji A. G. wynikać by miało, iż jako pierwszy z tego miejsca miał odjechać P. B., a za nim dopiero kierowca R. i pozostali mężczyźni. Co więcej miał on też powrócić na miejsce po około minucie. Relacja ta kłóci się jednak z utrwalonym przez A. G. zapisem z rejestratora, gdzie nie ma sytuacji szarpania za klamki i gdzie co najwyżej dwóch mężczyzn, a nie czterech kopnęło w tył auta. Ustosunkowując się na rozprawie do odczytanych mu wcześniejszych jego zeznań, stwierdził, że podtrzymuje je chyba w całości, aczkolwiek co do niektórych elementów mógł się pomylić (k. 262). Korygował zatem swoje twierdzenia co do tego, z którego miejsca obserwował to zdarzenie, na którym pasie zatrzymał się P. B., ilu mężczyzn podbiegło i szarpało za klamki, ilu z nich kopało w karoserię.

Depozycje A. G. nie były też konsekwentne co do tego, czy wcześniej znali chociażby z widzenia oskarżonych. Z jednej strony utrzymywał on, że oskarżeni należą do tzw. mafii taksówkowej, że mężczyźni ci zawsze przeganiali wszystkich z przystanku przy ulicy (...), że się znają, aczkolwiek przyznał, że ich razem nie widywał (k. 243). Z drugiej zaś strony zeznawał, że wcześniej nie znali tych mężczyzn „z twarzy”, ale wiedzieli, że jest to taka „grupka przeganiająca”.

Również zeznania P. B. zasługują na miano wiarygodnych tylko częściowo. Świadek opisał pierwszą fazę tego zdarzenia, kiedy doszło do konfliktu pomiędzy nim a J. W.. Już jednak w tym opisie znajdują się takie elementy, które kłócą się z logiką i doświadczeniem życiowym. P. B. twierdził bowiem, że miał uchyloną szybę i mężczyzna, którym później okazał się być J. W., machnął mu ręką tak, jakby chciał go uderzyć, w związku z czym P. B. sięgnął po gaz i prysnął w jego kierunku. Ten ostatni miał się następnie cofnąć do swojego samochodu, wziąć gaz i jakiś przedmiot, prawdopodobnie śrubokręt, a następnie powrócić do auta P. B., porysować karoserię, uderzyć w lusterko, tak że było ono urwane i spryskać wyloty powietrza gazem. P. B., jak zeznał (k. 264), musiał wysiąść z samochodu, bo nie miał możliwości ustawienia tego lusterka siedząc w aucie, bo wymagałoby to otwarcia okna. Jest to o tyle nie przekonywująca argumentacja, że wcześniej miał przecież otwarte okno i to na tyle szeroko, że obawiał się skuteczności uderzenia przez J. W.. Co więcej wyjście z samochodu i ustawianie lusterka na tyle opóźniłoby jego odjazd z tego miejsca, że wątpliwe jest, aby dogonił wówczas J. W., który z tego miejsca właśnie się oddalał. Ponadto, gdyby lusterko to zostało faktycznie urwane, to nie dałoby się go też tak łatwo nastawić. Dopiero w kolejnych zeznaniach P. B. skorygował w tej części swoje zeznania, podając, że przez otwartą szybę lub drzwi poprawił sobie lusterko (k.312), a skoro je poprawił, to nie mogło być ono uszkodzone w takim stopniu, w jakim początkowo utrzymywał. Podczas kolejnego przesłuchania zeznał też, że „lusterko to nie mogło wisieć, bo nie mógłby jego nastawić” (k. 337). Dowodzi to tego, iż uszkodzenia, które przypisywał J. W. nie miały takiego rozmiaru i charakteru, jak pierwotnie utrzymywał.

Zeznał on też, że z miejsca tego J. W. miał spokojnie odjechać, zaś za nim w tym samym tempie miał podążać P. B. i jednocześnie próbować zrobić zdjęcia . Powyższe kłóci się z relacją J. W., który wskazywał na to, iż jazda ich była na tyle szybka, że przejeżdżali na czerwonym świetle. Zważywszy na stopień agresji, jaki prezentowali obydwaj na skrzyżowaniu ulic (...), wątpliwe jest, aby mieli rzeczywiście spokojnie kontynuować jazdę, jak twierdził to P. B..

Nie daje się również inaczej racjonalnie wytłumaczyć zachowania P. B., który mając wykonane zdjęcia zarówno „kogutowi” korporacji tej taksówki i numerom rejestracyjnym, w dalszym ciągu podążał za J. W. niż tym, że dążył on do konfrontacji z nim. Nie potrafił też wytłumaczyć, skąd wyprowadził swoje przekonanie co do tego, że J. W. miał dzwonić po swoich kolegów. Także twierdzenia, iż zatrzymał się dalej niż oskarżony, chcąc wezwać Policję, gdyż „ten człowiek zdemolował mu samochód” jest o tyle nielogicznym działaniem, gdyż takiego wezwania Policji mógł dokonać już znacznie wcześniejszej, dysponując do tego zdjęciami nazwy korporacji i numerami rejestracyjnymi pojazdu. Do zawiadomienia Policji nie było konieczne podążaniem za pojazdem oskarżonego. Tym bardziej musi dziwić w tych okolicznościach fakt, iż o powiadomienie Policji poprosił A. G., który również na ulicy (...) oczekiwał na klienta. Skoro czuć się miał pokrzywdzony i zagrożony, to logiczne byłoby niezwłoczne powiadomienie służb. Zasłanianie się niewiedzą co do miejsca, w którym się aktualnie wówczas znajdował, jest nieprzekonywujące w przypadku osoby, która na co dzień pała się przewozem osób i topografia głównych ulic miast jest jej z pewnością dobrze znana. P. B. nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego to A. G., a nie on, miałby zadzwonić po Policję. Rzekomy brak czasu na to, był takim samym utrudnieniem, dla każdego z nich. Ponadto przez otwartą szybę – jak twierdził P. B. - zdołał zrelacjonować A. G. co się stało, stąd sugestia o braku czasu do zawiadomienia Policji jest mało wiarygodna.

Zdumiewające jest też twierdzenie P. B., że w miejscu, w którym zatrzymał swój samochód, zamierzał oczekiwać na przyjazd Policji, albowiem był to środkowy pas jezdni, podczas gdy prawy pas był wolny. Pozostawanie w tym miejscu dłuższy czas istotnie zakłóciłoby płynność przejazdu innym samochodom.

Zdaniem Sądu, nie są wiarygodne twierdzenia świadka co do tego, że uszkodzenia w jego pojeździe powstały wyłącznie na skutek kopania, które zostało zarejestrowane przez A. G.. P. B. stwierdził wprawdzie, że nie pamięta, czy na tzw. „ślimaku” doszło do kontaktu samochodów, ale kategorycznie stwierdził, że w czasie późniejszej jazdy nigdzie nie uszkodził samochodu, że te uszkodzenia są ewidentnie od zadawanych ciosów, co miało miejsce wtedy, gdy znajdował się na środkowym pasie jezdni (k. 265). Powyższe depozycje sprzeczne są jednakże z tym, co P. B. zeznał, będąc przesłuchiwanym w dniu 15 listopada 2016 r. (k. 54v (...)), kiedy przyznał, że J. W. wjechał w tył jego pojazdu, kiedy nim zahamował i że sam też wjechał lewym bokiem w barierkę energochłonną, kiedy chciał uniknąć kontaktu z autem oskarżonego. Zdaniem Sądu, w wyniku takiej jazdy doszło do istotnych uszkodzeń pojazdu. P. B. nie potrafił wyjaśnić sprzeczności w swoich zeznaniach, w szczególności w zakresie uderzenia w barierkę energochłonną, twierdził, że nie pamięta tej okoliczności, że możliwe, że powiedział, że „prawie uderzył w tę barierkę” (k. 337)

W ocenie Sądu, zarejestrowany manewr skrętu w prawo i jazdy w kierunku stojącego tam J. W., wyraźnie wskazuje na celowe działanie P. B.. Ten ostatni nie potrafił spójnie wyjaśnić, czy patrzył się we wsteczne lusterko i jechał do tyłu, czy te do przodu, czy zdążył się zorientować, że stojący przed maską mężczyzna przemieścił się, czy też tego nie zauważy.

Jeżeli chodzi natomiast o udział i rolę Ł. S., to w tym zakresie zeznania P. B. nie opierają się na jego własnych spostrzeżeniach, lecz tylko na tym, co przekazał mu A. G.. Świadek P. B. zeznał, że A. G. powiedział mu, że to noga Ł. S. ląduje w jego samochodzie”, że A. G. był o tym przekonany, ale nie wie, czy on to teraz dobrze powtarza” (k. 313). Zdaniem Sądu, takie depozycje świadka, nie zasadzające się na własnych spostrzeżeniach, lecz oparte na przekonaniu innej osoby, co do której dodatkowo zachodzą okoliczności podające jej twierdzenia w tym zakresie w wątpliwość, nie mogą stanowić podstawy dokonywania ustaleń w zakresie tego, jakich faktycznie zachowań miał się dopuścić oskarżony Ł. S. i tym samym podważać jego wyjaśnienia co do tego, iż odepchnął się od samochodu jadącego wprost na niego. Tym samym podać należy w wątpliwość kategoryczne stwierdzenie P. B., że „ Ł. S. na pewno demolował jego samochód”, jak też, że „ każdy demolował samochód”.

W ocenie Sądu, twierdzenie P. B., że „ J. W. demolował jego samochód” jest daleko idącym uproszczeniem, nie oddającym rzeczywistego udziału J. W. w tym zajściu, jak również przemilczającym rolę, jaką odegrał w nim sam P. B.. Jest natomiast wyraźnym sygnałem, iż całością skutków tego zajścia zamierza on obarczyć obydwu oskarżonych z uwagi na żywioną wobec nich niechęć. Dostrzeżenia wymaga bowiem to, że po zdarzeniu z dnia 18 września 2016 r. pomiędzy nimi doszło do kolejnej konfliktowej sytuacji, kiedy to A. G. użył kodu „napad na taksówkarza”, co spowodowało, iż zjechały się taksówki z wielu miejsc, doprowadzając do zablokowania ulicy. Dopiero interwencja osoby trzeciej doprowadziła do załagodzenia sporu (k. 338).

Warto również na koniec tej oceny zeznań P. B. wskazać, że indagowany przez obrońcę na okoliczności, które mogłyby pozwolić zweryfikować prawdopodobieństwo wersji zdarzenia podawanej przez niego, jak przykładowo ewentualne zamachnięcie się J. W., aby uderzyć go przez otwarte okno, odpowiedział drwiąco, że „szczelina była wystarczająca by wsunąć rękę, była to szczelina 257 mm. Tak żartuję, na głupie pytania, głupio odpowiadam”.

Nie są również spójne depozycje P. B. i A. G. co do czasu, w jakim miało dojść do zniszczenia tylnej szyby w pojeździe. A. G. utrzymywał bowiem, że miało dojść do tego w chwili, gdy dwaj mężczyźni dobiegający z tyłu pojazdu robią wyskok, mężczyzną będącym z lewej strony miał być wedle twierdzeń A. G.Ł. S. (k. 258), podczas gdy P. B. zeznał, że „po tym jak została wybita tylna szyba zjechał na pobocze” (k. 267). Skoro zatem jak tylko mężczyźni kopnęli w tył pojazdu P. B. cofnął nim w ich kierunku, to oznacza, że jeszcze na ten moment szyba ta nie była stłuczona. Do jej zniszczenia doszło więc w tej części zdarzenia, która nie została zarejestrowana, a zatem nie mógł tego dokonać Ł. S..

W ocenie Sądu na miano wiarygodnych zasługują natomiast depozycje R. N. złożone na rozprawie (k. 315-317). Świadek opisał okoliczności zdarzenia, które zapamiętał jako zdarzenie bardzo dynamiczne i krótkotrwałe. Potrafił również operując nazwami modelami czy kolorami aut wskazać, jak poszczególni uczestnicy tego zajścia się zachowywali. Opis ten jest także w istotnej części spójny z tym, co zeznał w toku postępowania przygotowawczego, a mianowicie co do tego, że była próba najechania na mężczyznę stojącego z przodu przed maską, że następnie samochód ten wycofał potrącając innego mężczyznę, który telefonem nagrywał to zajście. To zaś koreluje z dźwiękiem, jaki jest słyszalny na nagraniu przedstawionym przez A. G.. Świadek odniósł się do nieścisłości, które znalazły się w protokole z postępowania przygotowawczego (k. 100v), tłumacząc to pośpiechem, co skutkowało brakiem dbałości o dochowanie precyzji zapisu w tym protokole. Spójne są twierdzenia świadka co do tego, że osobą najbardziej impulsywną był ten kierowca, który próbował najechać na stojącego mężczyznę. Z uwagi na to, iż na miejscu zdarzenia świadek był stosunkowo krótki czas, mógł nie widzieć całego jego przebiegu, stąd także jego twierdzenia co do tego, że mogło być jedno kopnięcie, ale - nie kopanie. (k. 316)

Jako wiarygodne Sąd ocenił też zeznania J. O. (k. 67, 339-340). Świadek był na miejscu zdarzenia, również jego samochód doznał nieznacznego otarcia w czasie, gdy P. B. wykołowywał manewr cofania. Świadek potwierdził także, iż doszło do uszkodzenia samochodu marki M., którym poruszał się A. G.. J. O. potwierdził również, że na miejscu znajdowało się wiele taksówek, szacował ich liczbę na około 20, co spójne jest z zeznaniami R. N., który wskazywał, że na miejscu było kilka grupek osób oczekujących, jak również z wyjaśnieniami Ł. S., który także podkreślał, że w pobliżu znajdowało się wiele osób. Jest to miejsce faktycznie dość często odwiedzane, co tłumaczy tak duża liczba aut i osób mimo późnej pory.

W toku postępowania sądowego sporządzona została opinia przez biegłego psychologa (k. 362-366), który nie stwierdził u P. B. zaburzeń procesów poznawczych, sprawności umysłowej, postrzegania przebiegu zdarzeń i odtwarzania spostrzeżeń. W tym zakresie Sąd podzielił zapatrywania biegłego, uznając, że sposób opisywania przez niego zdarzeń jest zatem wynikiem wyłącznie obranej przez niego taktyki procesowej. Dalsze jednak dywagacje biegłego psychologa co do powodów, dla których świadek P. B. miałby zasłaniać się niepamięcią, tudzież ocena spontaniczności i spójności jego wypowiedzi, roli, jaką badany miał odegrać w inkryminowanym zdarzeniu, wykraczają poza rolę biegłego sądowego i zastrzeżone są wyłącznie dla Sądu. Nie jest bowiem zadaniem biegłego ocena, jakimi motywami kieruje się świadek, składając zeznania określonej treści. Tym bardziej nie dają się pogodzić z rolą biegłego sądowego twierdzenia jego oparte na wycinku materiału dowodowego, z którego wyprowadził on wniosek, iż P. B. nie zachowywał się świadomie prowokacyjnie czy agresywnie, a działał w obronie w poczuciu zagrożenia (k. 374-375)

Sporządzona natomiast opinia biegłego z przeprowadzonych badań zapisów wizualnych (k. 382-396) pozwoliła na przeanalizowanie zarejestrowanego nagrania tego zdarzenia i możliwie dokładnego prześledzenia zachowań poszczególnych jego uczestników. Badanie tego zapisu przez biegłego pozwoliło też stwierdzić, że materiał ten nie był poddawany ingerencji, stąd oddawał on rzeczywisty, aczkolwiek tylko fragmentaryczny przebieg tego zdarzenia.

W ocenie Sądu, dowody, które w niniejszej sprawie zostały zebrane, nie dają podstaw do dokonania kategorycznych ustaleń w zakresie tego, jakich konkretnie działań i o jakich skutkach mieliby się dopuścić oskarżeni J. W. i Ł. S. oraz czy rzeczywiście skutkiem ich działań, a nie innych osób, w tym także występującego w tym procesie w charakterze pokrzywdzonego, były uszkodzenia, które stwierdzone zostały w pojeździe P. B.. W tej konkretnej sprawie nie ma wyraźnego podziału na sprawcę i pokrzywdzonego. W pierwszej fazie tego zdarzenia, w trakcie której także miało dojść zniszczeń obydwaj kierujący zachowywali się względem siebie agresywnie. Nie ma dowodów, które w jednoznaczny i nie pozostawiający wątpliwości sposób, świadczyłyby o uszkodzeniach, jakie miałyby wówczas powstać. Takim dowodem nie są bowiem zeznania P. B., który jest wyraźnie zainteresowany wynikiem tego postępowania i z jednej strony dąży do obarczenia winą obydwu oskarżonych, z drugiej zaś - o swoich zachowaniach, które także mogłyby przyczynić do powstania uszkodzeń milczy bądź zasłania się niepamięcią. W odniesieniu do drugiej fazy tego zdarzenia, to zarejestrowane zostało agresywne zachowanie P. B. oraz dwóch nie ustalonych mężczyzn. Rozpoznanie wśród nich przez A. G. Ł. S., jest wątpliwe z powodu takich okoliczności, jak niespójność jego relacji z relacjami P. B., brak możliwości dobrej obserwacji tego zdarzenia, wyraźna skłonność świadka do przypisywania osobom zachowań, które albo nie miały miejsca, albo wystąpiły z innym natężeniem. Trzecia faza tego zdarzenia, to czas, w którym zdaniem Sądu, również doszło do uszkodzeń nie tylko pojazdu P. B.. W tej części nie brał natomiast udziału Ł. S., a zatem nie ma podstaw, aby jakiekolwiek uszkodzenie z tego czasu było przypisywane jego osobie. Rozstrzygnięcie wątpliwości co do tego, kto, co i na jakim etapie tego zdarzenia uszkodził nie jest możliwe. Nie istnieją też zdaniem Sądu źródła dowodowe, które te wątpliwości by pozwoliły usunąć.

Sąd, kierując się zatem dyspozycją art. 414 § 1 kpk nakazującą w razie stwierdzenia okoliczności, o których mowa w art. 17 § 1 pkt 1 kpk, uniewinnił oskarżonych od popełnienia zarzucanych im czynów.

O kosztach procesu Sąd – wobec uniewinnienia oskarżonych – orzekł na podstawie art. 632 pkt 2 kpk określając, że koszty te ponosi Skarb Państwa.

ZARZĄDZENIE

Odpis wyroku wraz z uzasadnieniem doręczyć zgodnie z wnioskami.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Dorota Słodownik
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację:  sędzia Justyna Koska-Janusz
Data wytworzenia informacji: